Szpieg z krainy deszczowców donosi, czyli recenzja mojego warsztatu relaksacyjnego w „Twoim Stylu”

Autor:

„Twój Styl” wysłał szpiegów na mój warsztat relaksacyjny ;-). Jaka opinia?

Iwona Chaszczewicz project manager w korporacji, mama dwójki dzieci, 6-letniego Wojtka i 2,5-letniej Basi. Typ perfekcjonistki.

Trzy lata temu stwierdzono u niej nadciśnienie. Po tej diagnozie co prawda zwolniła tempo, zmieniła firmę na bardziej przyjazną młodym matkom, ale gdy urodziła córeczkę, pojawiły się nowe obowiązki. Prawie w ogóle nie ma wolnego czasu.

Jakiej metody szukamy? Błyskawicznej. Iwona nie chce chodzić na kilkutygodniowe zajęcia. Woli w krótkim czasie nauczyć się jak najwięcej relaksacyjnych trików, które okażą się przydatne na co dzień.
Warunek? Techniki muszą mieć zastosowanie przy biurku. Wyjścia na zajęcia jogi albo na masaż dwa razy w tygodniu to propozycja nie dla niej – zastrzega. Dlatego przetestuje dla nas warsztat antystresowy w pigułce: osiem godzin zajęć praktycznych w grupie.

Co w programie? Z opisu wynika, że w walce ze stresem mają jej pomóc m.in. wizualizacje, relaksacja mięśni i ćwiczenia oddechowe. Prowadząca zajęcia informuje, że przygotowała autorski program na podstawie znanych treningów (Schultza, Jacobsona), które polegają na napinaniu i rozluźnianiu poszczególnych partii ciała, co ma wpłynąć na zmniejszenie reakcji stresowych w organizmie. Cena warsztatu: 200 zł

Przebieg kursu

1 część: oddech kontrolowany.

Oprócz mnie na zajęcia przychodzi jeszcze siedem osób. Siadamy na rozłożonych na podłodze materacach. Przedstawiamy się i po kolei odpowiadamy na pytanie: co Cię najbardziej stresuje?

Opowiadam, że codziennie muszę radzić sobie z wieloma obowiązkami, mam mnóstwo spraw do zapamiętania, ciągle planuję zadania, terminy. Lubię mieć wszystko poukładane, załatwione na czas. Jeśli coś idzie nie po mojej myśli, panikuję. W efekcie każdy dzień zaczynam i kończę z bólem głowy.

Przez następną godzinę rozmawiamy w grupie o przyczynach stresu. Dowiadujemy się, że często przywiązujemy zbyt dużą wagę do sytuacji, na które nie mamy wpływu (np. korek w drodze na ważne spotkanie).

Jak wtedy niwelować napięcie?

Prowadząca wyjaśnia, że warto nauczyć się oddychać przeponą. Instruuje, jak to robić. Prosi, byśmy siedząc, wyprostowali plecy i zrobili głęboki wdech (licząc do trzech), następnie wydech (odliczając do sześciu). Trenujemy oddychanie przez kolejne pół godziny.

Następna technika ma się przydać pod koniec dnia, np. gdy ze stresu nie możemy zasnąć. Trzeba wtedy odciążyć umysł – ma nam w tym pomóc wyobraźnia.

Kładziemy się na podłodze, zamykamy oczy i… wchodzimy do ogrodu. To przyjemne ćwiczenie, ale szybko chce mi się spać. Po kilkunastu minutach wyimaginowanej wędrówki wśród drzew i kwiatów ledwo mogę otworzyć oczy. Podczas przerwy wychodzę kupić mocną kawę.

2 część: stretching

Czas na naukę relaksacji mięśni. Mamy wykorzystywać tę technikę, gdy poczujemy, że z powodu stresu nadmiernie napina się kark, plecy, uda. Znów kładziemy się na wznak, przykrywamy kocami. Terapeutka prosi, byśmy wyobrażali sobie ciepło wędrujące od stóp po czubek głowy. Trochę chce mi się śmiać z komendy „teraz Twoja noga robi się bardzo cięęęężka”.

Choć po 40 minutach napinania i rozluźniania łydek, pośladków, ramion pojawia się uczucie ulgi jak po masażu, to jednak czuję się rozleniwiona, bez energii. Chwilę później wstajemy, dobieramy się w pary i gimnastykujemy jak na wuefie.

Rozciągamy ciało, podpierając się ramionami i nogami o ścianę. Ma to pomóc szybko pozbyć się napięcia i bólu mięśni, gdy jesteśmy zdenerwowani, np. w pracy. Prowadząca uczy nas też kilku pozycji jogi – w tym tzw. powitania słońca. Ćwiczenie powinno dodać energii. Najlepiej wykonywać je po przebudzeniu. 3 część: jogging z medytacją. Wracamy do sali po kolejnej przerwie i dowiadujemy się, że będziemy… biegać. Pomieszczenie jest spore, grupa ustawia się w koło. Robimy w prawo zwrot.

Rozluźnić mięśnie

– Rozluźnijcie mięśnie, puśćcie luźno barki, ręce wzdłuż tułowia, opuśćcie głowy. Skoncentrujcie się na oddechu, wdychajcie powietrze głęboko nosem i wydychajcie ustami. Nie wciągajcie brzuchów, chodzi o to, by uruchomić do pracy przeponę. Patrzcie pod nogi – stawiajcie na podłodze całe stopy, nie tylko palce. Ruszamy! To ma być bieg? Raczej człapanie. Wyglądamy jak szmaciane lalki. Staram się głęboko oddychać i stawiać stopy płasko. O co w tym chodzi? – Tak zwany bieg transowy to forma medytacji. Nie liczą się szybkość, osiągnięcia, utrata kalorii. Kiedy nie napinasz mięśni, nie męczysz się. Skupiasz się na oddechu, więc automatycznie odcinasz się od myśli. Oddychasz przeponą, a to sprawia, że dotleniasz organizm, dodatkowo rozluźniasz napięte mięśnie brzucha.

My, kobiety, jesteśmy przyzwyczajone go wciągać, by wyglądać ładnie. Ale to zaburza naturalną umiejętność oddychania. W stresie oddech jest płytki, nie dotlenia prawidłowo mózgu, dlatego po nerwowym dniu boli nas głowa – tłumaczy terapeutka. Radzi nam biegać w ten sposób kilka razy w tygodniu.

Ocena po treningu. Ćwiczenia medytacyjne – niestety, nie dla mnie. Wizualizacja, odkrywanie istnienia poszczególnych mięśni, napinanie, rozluźnianie, rozgrzewanie zamiast uspokajać, rozleniwiały i wręcz męczyły. Masowanie pleców koleżance jako metoda odstresowująca? Mało odkrywcza, do tego trudna w realizacji, gdy nie ma się w domu partnera do masażu.

Natomiast nauka prawidłowego oddychania przeponą powinna być obowiązkowa! Nie zdawałam sobie sprawy, jak fatalnie oddycham (płytko, nerwowo), jak źle to wpływa na moje samopoczucie. I prawdziwe objawienie – bieg transowy.

Dla kogo ta metoda

Podoba mi się, że nie muszę wyznaczać sobie celu, bić rekordów szybkości. Dla kogoś, kto łatwo się męczy i zniechęca, taka forma ruchu jest idealna. Ocena kilka miesięcy później. Jak sobie teraz radzę? Stres nie zniknął, ale czuję, że robię postępy. Podczas trudnych rozmów z klientami pamiętam o oddychaniu przeponą. Skupiam się na tej prostej czynności i dzięki temu czuję się swobodniej, mam pewniejszy głos, znika bolesny ucisk w klatce piersiowej spowodowany płytkim oddechem. Bieg transowy – na liście obowiązkowej. Nigdy nie byłam typem sportowca, ale może właśnie dzięki temu, że nie muszę go udawać, jogging sprawia mi przyjemność.

Biegam wieczorami, krótko, od piętnastu minut do pół godziny. To wystarczy. Po powrocie łatwo zasypiam. Budzę się zregenerowana, bez bólu głowy.

Dla kogo ta metoda? Warsztaty tego typu polecam każdemu, kto nie ma czasu na codzienny odpoczynek. Poznaje się na nich wiele różnych sposobów walki ze stresem, można wybrać najlepszy dla siebie i wypróbować go pod okiem terapeutki. Jednak dla kogoś, kto chciałby lepiej radzić sobie z emocjami, agresją pod wpływem stresu, to za mało.”

Autorka recenzji: Grażyna Morek

Dziękuję za opinię. Konstruktywna informacja zwrotna motywuje i pozwala się rozwijać.

Źródło: http://psychologia-abc-rodziny.pl/news-jak-sobie-radzic-ze-stresem,nId,1409814