Jeśli emocje nie przeszkadzają w odnoszeniu sukcesów, to nie ma problemu

Autor:

Znów jest głośno o Jerzym Janowiczu, ale nie tylko ze względu na awans do trzeciej rundy Australian Open po meczu, w którym przegrywał 0:2 w setach. W tie-breaku pierwszego seta Polakowi puściły nerwy, gdy przy jego setbolu sędzia nie wywołała autu rywalowi. Janowicz grał na korcie, na którym nie ma systemu Hawk-Eye. Polak, przekonany o swojej racji, krzyczał na arbiter i kłócił się z nią, gestykulował, zniszczył rakietę i rzucił butelką z wodą. Po meczu pokonany Hindus Somdev Devvarman powiedział, że bał się, iż Janowicz straci głos – tak głośno krzyczał.

Jak z psychologicznego punktu widzenia można wyjaśnić sytuację, jaka miała miejsce podczas meczu Janowicza z Somdevem Devvarmanem?

Udział we wszelkiego rodzaju zawodach sportowych czy pojedynczych meczach wiąże się z wysokim poziomem stresu i olbrzymim napięciem. I to niezależnie od tego, na jakim poziomie przebiega rywalizacja. Czasami zdarza się, że tak jak w przypadku Janowicza zawodnicy wybuchają, tracą kontrolę nad emocjami i w różny sposób dają im upust. Z takimi przypadkami mamy do czynienia w większości dyscyplin sportowych.

Reakcje na wydarzenia podczas meczu są kwestią indywidualną, czy można je w jakiś logiczny sposób wytłumaczyć?

Generalnie każdy człowiek ma jakiś optymalny poziom pobudzenia, w którym funkcjonuje najlepiej. Wszystko zależy od indywidualnych uwarunkowań. Jedni zawodnicy są bardziej opanowani, potrafią tłumić emocje w sobie i zachowywać kamienną twarz, jak chociażby skoczek Janne Ahonen, na którego patrząc trudno nawet stwierdzić czy się cieszy. A są też tacy, którzy uzewnętrzniają swoje emocje i wszystko widać jak na dłoni. Kiedy pracujemy ze sportowcami, do każdego podchodzimy indywidualnie i już na początku określamy wspomniany wcześniej poziom pobudzenia. Później pracujemy nad jego regulacją.

Janowicz nie kryje, że na co dzień jest człowiekiem bardzo emocjonalnym. Można powiedzieć, że takie zachowania wynikają po prostu z jego charakteru?

Nie miałam okazji rozmawiać z Jerzym Janowiczem, dlatego trudno mi powiedzieć jaki ma charakter. Jeśli jednak on sam o sobie mówi, że jest emocjonalny, to takie zachowania wydają się zrozumiałe i w jego przypadku są bardziej prawdopodobne niż u osób opanowanych. Warto jednak zaznaczyć, że ten fakt niekonieczne musi mieć przełożenie na występy w meczach.

Czy zatem sportowcy powinni się takich zachowań wyzbywać, czy niekoniecznie, jeśli nie przeszkadza im to w osiąganiu dobrych wyników? Janowicz ten mecz przecież wygrał.

W psychologii najczęstszą odpowiedzią jest: „to zależy”. Nie inaczej jest z tą kwestią. Jeżeli po wybuchu emocji zawodnik potrafi od razu o nim zapomnieć i w kolejnych piłkach gra tak, jakby nic się nie stało, to nie ma żadnego problemu. Gorzej jeśli ktoś to rozpamiętuje i co odbija się na wyniku sportowym. Wówczas dobrze jest nad tym popracować.

Sportowcom trudno jest nauczyć się kontrolować swoje emocje i trzymać nerwy na wodzy?

Jeśli ktoś ma dobry wgląd w siebie, dobrze zna samego siebie i ma wysoki poziom połączenia z emocjami, to takim osobom zawsze jest łatwiej. Z kolei w przypadku osób, które mają z tym problemy, czas nauki kontrolowania emocji wydłuża się. Praca psychologa sportu opiera się na poradzeniu sobie z emocjami i wcale nie jest tak, że emocje trzeba wykluczyć. Są bowiem potrzebne do tego, aby możliwe było wyzwolenie sportowej złości, która do skutecznej rywalizacji jest niezbędna.

Pytania zadawał Marcin Michalewski z portalu sportowewywiady.pl

Źródło: http://sportowewywiady.pl/index.php/wiadomosci/jesli-emocje-nie-przeszkadzaja-w-odnoszeniu-sukcesow-to-nie-ma-problemu-psycholog-sportu-natalia-pukszta-o-zachowaniu-janowicza/